Broken Sword : The Shadow of the Templars

Francja - Paryż
Wróćiłem do Francji i zdałem relację Nicole. Następnie udałem się na komisariat (postee de police). Zagadałem stojącego tam naszego znajomego żandarma. W końcu policja powinna być najlepiej poinformowana. Tak od niechcenia spytałem go o Jacques'a Marqueta. Dowiedziałem się, że jest w szpitalu. Nawet otrzymałem informację w którym. Pokazałem mu też pudełko zapałek. Hmmm... okazało się, że tutaj to rzadkość znaleźć takie pudełko (no a jeszcze większą rzadkością jest fakt, że znalazłem specjalistę od zapałek). Takie pudełka pochodzą z Azji.
Poszedłem do szpitala. Zagadałem do recepcjonistki. Powiedziałem jej, że przyszedłem do Jacques'a Marqueta. Powiedziałem - zgodnie z prawdą - że nie jestem jego krewnym. Przedstawiłem się jako Moerlin - pokazując wizytówkę. Dowiedziałem się, na którym leży oddziale (dlaczego Siostra Grendel miałaby być taka straszna?).
Udałem się lewym korytarzem w dalszą podróż po szpitalu. W korytarzu zobaczyłem woźnego czyszczącego podłogi za pomocą maszyny. Po krókiej rozmowie podszedłem do automatu z wodą i wyciągnąłem wtyczkę z kontaktu, który był obok. Wykorzystałem chwilę, kiedy woźny poszedł sprawdzić, co sięstało i zza czerwonych drzwi zabrałem KITEL lekarski, który natychmiast na siebie założyłem.
Wróciłem do hallu. Zaczepiłem stojącego jak posąg lekarza. Okazało się, że jestem potrzebny. Mam się zaopiekować nowym lekarzem - praktykantem Benoirem. Poszliśmy razem na oddział, gdzie leży Marquet (korytarzem w lewo i obok woźnego w lewo).
Od razu zaczepiliśmy murzynkę. Przyszliśmy na obchód. Na dzień dobry dostałem CIŚNIENIOMIERZ. Po chwili rozmowy z pacjentem na łóżku po prawej, dałem ciśnieniomierz Benoir'owi. Próbowałem pójść w prawo, ale pacjent zatrzymał mnie, mówiąc że nie zmierzyłem mu ciśnienia. Porozmawiałem z Benoir'em i kazałem mu zmierzyć ciśnienie Ericowi (druga ikona od lewej). Tymczasem sam udałem się w prawo i pogadałem ze strażnikiem. Po wymienieniu uwag na temat Marqueta (który został skażony wąglikiem - powaga!) wszedłem do środka do izolatki.
Marquet obawia się zamachu na swoje życie. Użyłem trochę wyobraźni i dowiedziałem się, że mam dostarczyć KLEJNOT PEAGRAMA do Wielkiego Mistrza. Coś jeszcze wspominał o mieczu i o Syrii (czyżby kolejny etap mojej podróży?). Więcej się nie dowiedziałem, ponieważ przyszedł lekarz, któy leczy Marqueta. Wyszedłem z pomieszczenia.
Przed drzwiami stał już Benoir z ciśnieniomierzem. Tymczasem Marquet został zamordowany - przez tego lekarza, co wszedł za mną. Niestety, przybyliśmy za późno.
Wróciłem do mieszkania Nicole. Po wyjaśnieniach i zdaniu relacji, poszedłem do Musee Crune. Do gościa imieniem Andre Lobineau. Stał przy gablocie w głębi ekranu. Wypytałem go o wszystko - Templariuszy, Trójnóg, Peagrama, Montfaucon, Nicole :).
Następnie odczekałem moment, kiedy strażnik stał do mnie tyłem i otworzyłem okno. Potem - korzystając z chwili nieuwagi - wślizgnąłem się do sarkofagu. Wkrótce muzeum zostało zamknięte, a ja byłem w środku.
W nocy przyszli Flap i Guido - ci sami dwaj, co stali przed Hotelem Ubu. Odczekałem chwilę i zrzuciłem na nich totem - popchnąłem go. Sam straciłem przytomność, ale w międzyczasie pojawił się nieznany - trzeci złodziej.
Wróciłem do mieszkania Nicole. Okazało się, że to Nicole gwizdnęła Trójnóg. No i mamy TRÓJNÓG.
Poszedłem na Montfaucon - miejsce w Paryżu, gdzie odbywały się masowe egzekucje Templariuszy. Porozmawiałem z żonglerem i poprosiłem, aby dał mi spróbować. Niestey, pomimo iż wydawało mi się iż sprawa jest prosta, próba zakończyła się klęską. Porozmawiałem z policjantem i pokazałem mu czerwony nos clowna. Podpowiedział mi (żandarm, nie nos) jak rozbawić publikę. Zagadałem żonglera jescze raz i spróbowałem swoich sił ponownie. Mój sukces rozgniewał żonglera, który opuścił to miejsce, zostawiając mi jedną PIŁECZKĘ. Policjant także się oddalił. Zszedłem więc do kanałów (wiadomym mi już sposobem).
Na dole czekały mnie (oprócz łodzi) trzy pary drzwi. Na tych po lewej i po środku odkryłem napisy. Stuknąłem narzędziem do otwierania kanałów w te po prawej i odkryłem, że skrywały za sobą jakieś pomieszczenie. Zajrzałem do środka. Były tam jakieś koła zębate i dźwignia. Przesunąłem ją, ale przejście nie było natyle szerokie, abym mógł się zmieścić.
Następnie za pomocą koła na łodzi spuściłem hak i łańcuch, któy przyczepiłem do dziury w murze, a następnie zwinąłem go. Wyłamałem drzwi (jakby mnie teraz przyuważył jakiś archeolog, to bym się miał z pyszna). Wszedłem do środka.
Koło schodów była dziura w murze, przez którą spojrzałem. Spotkanie Templariuszy! Nawt był tutaj ten fałszywy doktor. No i Wielki Mistrz. Rozmawiali o przekuciu Złamanego Miecza (Broken Sword) Baphometa. Po chwili spojrzałem ponownie, a kiedy odpłynęli, zszedłem po schodach. Umieściłem Trójnóg na podeście, a na nim Klejnot Peagrama. Litery, na które wskazywały promienie świetlne ukazały napis "MARIB".
Znalazłem się ponownie w mieszkaniu Nico. Powiedziała mi, że Marib to nazwa wioski w Syrii. Udałem się na lotnisko i dalej do Syrii.
Syria - Marib
Najpierw zdecydowałem się wejść po schodkach po prawej. Dotarłem do faceta, co sprzedaje dywany. Pokazałem mu pudełko po zapałkach (znalezione w pokoju Khana) i ... zostałem wpuszczony do Klubu "Alamut". Chwilkę zajęła mi rozmowa z Ultarem. Nagle przypiliło mnie. Chciałem udać się do toalety, ale była zamknięta, a kartka na drzwiach była zapisana dziwnymi robaczkami. Zapytałem Ultara, co oznaczają te symbole na kartce. Okazało się, że ktoś gwizdnął z kibla nowiutką szczotkę i drzwi tak długo pozostaną zamknięte, aż szczotka się nie znajdzie.
Pokazałem mu też zdjęcie Khana. Rozpoznał go. Okazuje się, że był tu wczoraj i poszukiwał Amerykanina imieniem Stobbart (czyli mnie). Skubany zna już moje nazwisko. Poszukiwał także Klausnera (to ten, o którym rozmawiali na tajnym spotkaniu w podziemiach Templariusze).
Wróciłem na rynek (jeżeli tak to można nazwać). Obok schodów stał sprzedawca Kebabów. Spojrzałem na niego i nagle dotarłą do mnie ta przerażająca prawda - on używał zagubionej szczotki klozetowej do przewracania kebabów. Słabo? Trzeba by mu ją było gwizdnąć.
Podszedłem do stojącego maksymalnie po lewej sprzedawcy. To Nejo. Zapytałem, jak mogę zdobyć szczotkę Arto (sprzedawca kebabów). Nejo za drobną opłatą zaproponował mi się pomóc. Zaproponowałem mu czerwoną piłeczkę (tę od żonglera). Miałem tylko pójść do Arto i powtórzyć pewną frazę (nie przytoczę jej, bo bym sobie połamał język).
Tak też zrobiłem. Ale chyba nie spodobało się to Artowi, bo zaczął mnie gonić z nożem, więc dyskretnie opuściłem wiadome miejsce. W tym czasie Nejo gwizdnął Artowi szczotkę. Pogadałem z małym i dostałem SZCZOTKĘ. (Dowiedziałem się też, że powiedziałem Artowi, że robi on swoje kebaby z psów - geez).
Wróciłem do klubu "Alamut" i oddałem (a raczej dałem, bo forma 'oddałem' sugerowałaby, że ją wcześniej zabrałem, a tak nie było) szczotkę barmanowi-właścicielowi. Dostałem KLUCZE, a uradowany barman-niemowa wybył. Otworzyłem drzwi kluczami i wszedłem do środka. Tymi samymi kluczami otworzyłem pudełko z ręcznikami i zabrałem trochę PAPIEROWYCH RĘCZNIKÓW.
Wróciłem na rynek i podszedłem do Nejo. Chciałem pogłaskać kota, ale ten uciekł na najwyższą półkę. w momencie, gdy tak siedział na górze, nacisnąłem dzwonek. Kot się przestraszył i zrzucił POSĄŻEK. Aby nadać jej odpowiedniego wyglądu, wytarłem ją w chusteczkę znalezioną w kanałach. Ale co zrobić z tandetną gipsową figurką, która wyglądała teraz jak wiekowy marmur. Oczywiście - sprzedać ją naiwnym turys..., tfu... znaczy się koneserom sztuki. Znalazłem takich spacerujących po rynku. Pokazałem kobiecie figurkę i powiedziała, że chce ją kupić, ale nie ma pieniędzy. Muszę znaleźć jej męża i opowiedzieć jej o figurce - on kupi ją dla niej.
Duane spaceruje po rynku w żółtej koszuli, zielonym T-Shirt'cie i krótkich zielonych spodenkach. Pokazałem mu figurkę i opchnął... znaczy sprzedałem mu ją za $50 DOLARÓW. Hehe. Frajer!
Wróciłem do Klubu 'Alamut' i zatrudniłem Ultara jako kierowcę. Za $50 DOLARÓW zgodził się zabrać mnie do Bull's Head. Ciekawe z taksówką, że to stara ciężarówka wojskowa i na dodatek z niedziałającym paskiem klinowym. Użyłem (tzn. dałem Ultarowi, aby użył) papierowych ręczników, aby zastąpić zniszczoną część i ruszyliśmy w drogę.
Na szczycie góry ułamałem GAŁĄZKĘ i połączyłem ją z papierowymi ręcznikami. Podziwiam Arabów - u nas papierowe ręczniki w toaletach służą w zasadzie tylko do jednego, a tutaj już naprawiłem ciężarówkę z ich pomocą, a teraz jeszcze linę zrobiłem. Z czego oni je robią? Użyłem mojego wynalazku na szczelinie po prawej stronie. Spuściłem się na dół.
Po lewej zauważyłem malutką dziurę w skałach. Włożyłem tam rękę i dzięki temu odkryłem mechanizm. Jeszcze raz włożyłem rękę i otworzyłą się grota. Wszedlem do środka.
Powinienem był pomyśleć, jak wrócić, bo jak tylko znalazłem się w środku - drzwi się zamknęły, a ja zostałem w środku razem ze zwłokami, któe odktyłem. Czy on też zginął z wycieńczenia i głodu? Przeszukałem go (hieny cmentarne rządzą). Znalazłem SOCZEWKĘ. A więc ten trup to z pewnością Klausner.
Obejrzałem inskrypcje na ścianach. Obie były po łacinie, a że tak dobrze jej nie znałem, więc musiałem je zapamiętać, aby je w domu przetłumaczyć.
Nagle drzwi się zaczęły otwierać. Pomyślałem, że to Ultar znalazł drogę i że mnie szuka, więc krzyknąłem, aby nie wchodził. Gdy podbiegłem do drzwi, okazało się, że moim 'wybawicielem' jest nie kto inny tylko Khan.
Po chwili rozmowy (oczywiście nie przyznałem się, że mam soczewkę). Na samym końcu powiedziałem, że chcę umrzeć jak mężczyzna i - w momencie gdy Khan chciał uścisnąć moją rękę - użyłem BZYCZKA i skoczyłem w dół (lewo). Wylądowałem w ciężarówce Ultara i razem ruczyliśmy z piskiem opon.
Francja - Paryż
Wróciłem do Paryża do apartamentu Nico. Zdałem jej relację z wyprawy. Udałem się do Muzeum Crune i znowu pogadałem z Lobineau. Dowiedziałem się, że Herb z manuskryptu należał do hiszpańskiej rodziny - Vasconcellos. Usłyszałem także historię Phillipe'a - króla Francji, który był odpowiedzialny za zgładzenie Templariuszy. Podziękowałem za pomoc i ruszyłem na lotnisko, a dalej - do Hiszpanii.